11/05/2013

YAOI: Złe dobrego początki [Yohio x Linder] Part 1

Tytuł: Złe dobrego początki.
Gatunek: yaoi, romans, komedia
Para: YOHIO x Linder (solo/zespół Seremedy)

Część 1

       Melodifestivalen to wielkie wydarzenie i szansa, dla muzyków, którzy chcą wybić się i pokazać na europejskim rynku muzycznym. Zrobić krok w przód, w swojej karierze, w swoim życiu. To szansa na to, że zostaną zauważeni, przez producentów, innych artystów, którzy później zechcą z nimi współpracować. Szansa reklamy własnej grupy, nazwiska. 
Cała Szwecja żyła nim w ostatnich tygodniach. W lutym zaczęły się eliminacje, a w marcu miał odbyć się wielki finał. Wszyscy niecierpliwie czekali na to wydarzenie. W końcu to właśnie tego wieczoru, na tym festiwalu, miał zostać wybrany przedstawiciel Szwecji, do konkursu Eurowizji. Spośród trzydziestu dwóch różnych artystów, grup, wybrano dziesiątkę, która miała zmierzyć się w finale i zdobyć główną nagrodę, jaką było reprezentowanie swojego kraju podczas Eurowizji. Wśród zakwalifikowanych artystów, był młody, solowy piosenkarz Yohio, ze swoim utworem „Heartbreak Hotel”. Wcześniej grał w szwedzkim zespole Seremedy, jako gitarzysta. Była to dla niego wielka szansa. Owszem, był już nieco znany w swoim kraju, jak i w Japonii, gdzie kiedyś koncertował z Seremedy, ale chciał, by i Europa mogła poznać jego muzykę i to, co ma do przekazania młodym ludziom. 

      Yohio należał do grona muzyków stylu visual kei. Chciał otworzyć ludzi, na nowe rzeczy, pokazać, że każdy może robić co chce, ubierać się jak chce, mieć swój styl i spełniać marzenia. Dlatego też, większość jego fanów, to nastoletnia młodzież i dzieci, ale jemu to nie przeszkadzało, jak mówił: dzieci są bardziej otwarte niż dorośli, a mogąc doświadczyć czegoś takiego, sami w przyszłości, będą mieć inne, lepsze podejście, nie tylko do takiego stylu, ale do wielu innych, ważnych spraw, będą bardziej tolerancyjni, niż obecni, dorośli ludzie, więc cieszę się, że mogę pokazać im siebie.

      W sieci prowadzono rankingi, w których fani mogli typować swoich faworytów. W większości z nich, zwycięzcą tegorocznego festiwalu miał być właśnie Yohio. Cała Szwecja zdawała się być za tym, by to on reprezentował kraj, w konkursie Eurowizji. Jednak podczas Melodifestivalen, nie tylko Szwedzi mieli prawo głosu, jeśli chodzi o wybór zwycięzcy. Międzynarodowa komisja, składająca się z europejskich przedstawicieli, z różnych państw, również mogła zagłosować na najlepszy występ. Tak więc artyści, musieli zdobyć uznanie, nie tylko publiczności i mieszkańców Szwecji, ale także osób z innych państw Europy. To było spore wyzwanie.

      Yohio denerwował się przed występem. W końcu do wielki finał, od tego zależało wszystko. Może i miał wcześniej wysokie noty, ale tym razem, trzeba zadowolić też ludzi z innych krajów. To go niepokoiło. Nie dawał tego po sobie poznać, ale wewnątrz bał się. Musiał dać z siebie wszystko, a nawet więcej. Tak wiele osób na niego liczy. Nie może przecież ich zawieść. W Japonii jego fani też na pewno śledzą jego poczynania na tym festiwalu. Momentami czuł się nieco przytłoczony, ale zaraz ożywał, na myśl, że przecież nie wychodzi na scenę po raz pierwszy, że jest dobry w tym, co robi, że ma wsparcie w przyjaciołach. Musiało się udać. Jeśli wygra, cała Europa pozna go i jego muzykę. Usłyszą ją w swoich domach, w telewizji. To byłby duży sukces, ogromny krok w jego karierze. Przecież pragnął, by jego słowa dotarły do jak największej ilości odbiorców. 
Konkurencja była poważna. Przynajmniej niektórzy artyści, byli naprawdę świetni i mogli mu zagrozić w zdobyciu pierwszego miejsca. Znał ich i bardzo lubił, ale teraz musieli odłożyć na bok swoje bliskie relacje, bo mieli się ze sobą zmierzyć w takiej „bitwie na głosy”. Yohio obawiał się Davida i Robina, którzy również mieli duże poparcie w Szwedach. Na domiar złego, podczas jednej z prób, Fredrik, jego basista, skręcił sobie kostkę. Nie było pewności, że do sobotniego finału wydobrzeje. To jeszcze bardziej stresowało młodego artystę.

       Nadszedł w końcu wielki dzień. Wydawało się, że wszystko będzie idealnie. Przebrali się w kostiumy, zrobili piękne makijaże i czekali na swój występ. Grali jako ostatni, na dziesiątej pozycji. 
To dobrze.. – ucieszył się Yohio – ludzie będą na bieżąco, zapamiętają ich najbardziej. 
Ich kolej. Yohio pojawia się wśród publiczności i przechodzi na scenę, po drodze witając fanów. Jest zestresowany, ale stara się uśmiechać i wyglądać na pewnego siebie. Kiedy wskakuje na podest rozbrzmiewa muzyka. Zaczyna śpiewać i cały stres, niepokój, go opuszczają. Uwielbia to uczucie. Czuje się wolny. Muzyka całkowicie go pochłania, przenosi się jakby do innego świata. Chłopaki dają z siebie wszystko. 
Koniec występu. Wiwat publiczności, powiewają flagi i transparenty z napisem Yohio. Schodzą ze sceny i idą na wydzielone miejsca, gdzie będą oczekiwać na werdykt. 
- Było rewelacyjnie! – odparł Marcus, gitarzysta.
- Ludzie nas kochają! Yohio, byłeś najlepszy! – zaśmiał się Fredrik.
Yohio też się ucieszył. Był dobrej myśli. Wypadli naprawdę nieźle.
Usiedli przy swoim stoliku, wśród pozostałych artystów. Fredrik i Markus stali obok rozmawiając i obserwując wielką halę. Po chwili znów powróciły obawy. Patrzyli na występy innych ludzi. Yohio złożył ręce, żeby nie zacząć miętolić stroju. Nie mógł wysiedzieć spokojnie. Linder, jego perkusista i przyjaciel, z którym grał razem w Seremedy, siedział przy nim. Cały czas wspierał go w tej najgorszej chwili, jaką było czekanie na ostateczny wynik. Mówił mu, że będzie dobrze, ale Yohio tylko czasem kiwnął, a czasem wyglądał tak, jakby nie słuchał. 
No dalej. Powiedzcie w końcu, kto wygrywa. Nienawidził, jak prowadzący specjalnie przedłużali czas odczytywania głosów, chcąc potrzymać nieco dłużej w niepewności publiczność i muzyków. Usłyszeli oficjalne podsumowanie. Yohio zdobył najwięcej głosów od mieszkańców swojego kraju, czyli Szwecji, ale mniej głosów od międzynarodowej komisji. Zajął przez to drugie miejsce. Był nieco zawiedziony, ale ukrył to od razu i podbiegł jako pierwszy z artystów, by pogratulować Robinowi, który wygrał konkurs ze swoją piosenką „You”. Był z niego dumny. Cieszył się, że wygrał. Robin ma przecież bardzo dobry głos. Należała mu się wygrana. Zasłużył na nią.
Próbował nie myśleć o tym, że tak niewiele zabrakło i jemu. Może następnym razem? – przeszło mu przez głowę i sam parsknął na tą myśl. Jakim następnym razem? Kiedy? Za rok? Był przygnębiony.

       Po festiwalu poszli na bankiet, ale Yohio miał ochotę, jak najszybciej stamtąd uciec. Robił dobrą minę do złej gry. Udawał szczęśliwego, pozował z uśmiechem do zdjęć, rozmawiał radośnie z różnymi ludźmi, ale tak naprawdę chciał się rozpłakać. Przecież drugie miejsce też jest dobre, prawda? Ale jest zaraz po pierwszym, to tak jakby ktoś powiedział: jesteś dobry, ale nie tak dobry, by zająć pierwsze. Albo: to było takie, średnie, takie pomiędzy drugim a trzecim miejscem.. Zaczął zadręczać się tymi myślami. 
Po imprezie razem z resztą ekipy wyszli na miasto. Wszyscy, poza Yohio, mieli świetny humor. Nie tylko przez zajęte przez nich drugie miejsce, ale też przez odpowiednią dawkę alkoholu, jaką spożyli. Tylko na Yohio podziałało to chyba w odwrotny sposób niż powinno i jeszcze bardziej się zdołował . Fredrik i Markus pojechali do domu chwilę później. Yohio został z Linderem. 
Wsiedli do jednej taksówki. Linder chciał odwieźć Yohio do domu, a potem pojechać do siebie.
- Nie chcę jechać do domu.. – powiedział Yohio, wciskając się mocniej w fotel i kuląc w nim. Wyglądał przez to jeszcze drobniej niż zwykle. Linder spojrzał na niego kątem oka.
- A gdzie chcesz pojechać? - zapytał. 
Yohio wzruszył ramionami.
- To był długi dzień, pełen wrażeń. Powinieneś odpocząć. Jesteś przecież zmęczony.. – dodał Linder. Yohio naprawdę wyglądał na wyczerpanego. 
- Może pójdziemy do parku? Mam ochotę się przejść.. – powiedział, nie zwracając uwagi na słowa przyjaciela i spojrzał przez szybę na mijane budynki.
Linder odwrócił twarz w jego stronę i przyjrzał mu się uważnie.
- Co jest? Nie przejmuj się, drugie miejsce też jest…
- Zamknij się.. Nie ważne.. – przerwał mu podnosząc głos. Zaraz jednak zdał sobie z tego sprawę i spojrzał na niego przepraszająco – Proszę cię.. Wysiądźmy przy parku.
Linder przekazał kierowcy informacje o zmianie planów. 

       Po chwili zatrzymali się obok wejścia do parku. Wysiedli. Yohio wsadził ręce w kieszenie kurtki. Było zimno i późno. Nikt już nie chodził po alejkach, a nawet jeśli gdzieś zobaczyli jakiegoś człowieka, to spieszył się, by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym mieszkaniu. Nikomu nie przyszło do głowy, wybierać się, w tym momencie, na spacer. Nikomu poza tą dwójką.
- Więc? Powiesz mi, co się dzieje? – zapytał Linder, kiedy już byli zupełnie sami, otoczeni tylko drzewkami i krzewami, pokrytymi gdzieniegdzie resztkami śniegu, który połyskiwał w świetle latarni. 
Yohio milczał idąc powoli alejką. Linder westchnął i złapał go za ramię zatrzymując i odwracając w swoją stronę. Wyglądał tak niewinnie i smutno. Wielka czapka zakrywała jasne włosy, które chciały spod niej wyjść. Duże niebieskie oczy, teraz dziwnie przygaszone, nie tak szalone jak zwykle, patrzyły na niego ze łzami. Coś było nie tak. Znał go już kilka lat. Yohio rzadko kiedy się złościł, czy smucił. Na pewno chodziło o konkurs, ale czy aż tak dobiło go to drugie miejsce?
Stali chwilę patrząc na siebie. Yohio w końcu spuścił wzrok. 
- Robin zasłużył na wygraną.. – odezwał się, przerywając ciszę – Był naprawdę dobry.. 
Linder nic nie mówił, chciał by przyjaciel się wygadał, ulżył sobie, wyrzucając z siebie to, co leżało mu na sercu.
- Ale nie umiem się z tego cieszyć.. – kontynuował – Uważam, że was nie doceniono..
- Nas? - zdziwił się Lin - My tam byliśmy tylko dodatkiem. To był twój wielki występ. I ja uważam, że byłeś świetny.
- Ale nie tak świetny jak Robin.. – burknął. 
- Lepszy niż on, niż wszyscy. Po prostu, nie każdy, tu mam na myśli mieszkańców Europy środkowej w szczególności, potrafi to zrozumieć. Ale jestem pewien, że zdobyłeś wielu nowych fanów i sporo ludzi o tobie usłyszało. I o tym co reprezentujesz swoim stylem. 
- Nie mogę uwierzyć, że takie kraje jak Anglia i Niemcy, dali nam tak mało punktów.. – kontynuował, jakby nie słuchał tego, co mówi Linder – Myślałem, że są otwarci na nowe, może bardziej nietypowe wizerunki, muzykę, styl.. Myliłem się..
- Posłuchaj.. – położył mu dłonie na ramionach – Z Seremedy, na początku, też było nam trudno. Mało kto popierał to, co robimy, budziliśmy niepokój, nie każdemu to odpowiadało, ale udało nam się. Podbiliśmy nawet Japonię – uśmiechnął się – Yohio, to że masz drugie miejsce, to wielki sukces. Nie powinieneś przejmować się głupią Eurowizją, tylko swoim nowym albumem, jaki niedługo wyjdzie. Zobaczysz, jak wiele ludzi przyjdzie na premierę, by spotkać ciebie i kupić płyty. 
Yohio spojrzał na niego ze łzami w oczach.
- Ja naprawdę się starałem.. To nie zależało ode mnie.. – powiedział płaczliwym głosem, ciągle ciągnąc temat.
- Oczywiście, że nie. Dałeś z siebie wszystko i każdy to wie – objął go przyjacielsko. 
- Nie każdy. Nie mam ochoty wracać do domu, ani pokazywać się jutro ludziom. Mogę zostać z tobą, proszę, jeden dzień – poprosił pociągając nosem i wtulając się w niego. 
- Jasne.. – Linder zmieszał się nieco. 
- Dzięki – powiedział cicho i skulił się, jakby chciał schować się przed światem i by to Linder go ukrył.
- Chodźmy. Kupimy jakieś piwo, czy wino i pójdziemy do mnie. Musisz się wyluzować. Już na tej imprezie wyglądałeś nieco podejrzanie. Ale myślałem, że to zmęczenie – powiedział i odsunął się od niego. Ruszyli alejką w stronę mieszkania Lindera.
- Przepraszam. Sądziłem, że nikt nie zauważy – wyjaśnił, krzywiąc się.
- Bo pewnie nikt nie zauważył.. – dodał Linder i gorzko się uśmiechnął. Nikt poza nim.
Yohio zerknął na niego, kiedy to powiedział, ale nie dodał nic.

       Po drodze weszli do małego sklepu. Kupili wino, a potem poszli prosto do mieszkania Lindera. Wyglądali normalnie, bez kostiumów i makijażu, więc nikt nie zwracał na nich większej uwagi. 
- Pewnie mam bałagan.. – zaśmiał się Linder otwierając drzwi i wpuszczając młodszego przed sobą.
- Nie powinienem cię nachodzić, pewnie też jesteś wykończony. A ja się chamsko wprosiłem. Wybacz. Po prostu.. – przerwał na chwilę, ale potem kontynuował - Nie mam dokąd pójść – powiedział cicho zdejmując czapkę, spod której wyskoczyły jasne nastroszone włosy. Zaczął miętolić ją w rękach.
- I tak bym nie zasnął, tylko pewnie jeszcze coś wypił, obejrzał mecz, czy coś innego. Cieszę się, że będę miał towarzystwo.
- Na prawdę? – spojrzał na niego i w jego oczach pojawiła się odrobina radości.
Linder kiwnął z uśmiechem. Poszedł szybko do salonu. Zanim Yohio wszedł za nim, zdążył trochę ogarnąć. Włączył tv i poszedł po kieliszki do wina. 
Kiedy wrócił Yohio stał na środku pokoju i patrzył na telewizor, w którym właśnie pokazali powtórkowe urywki z festiwalu. Zobaczyli siebie i kawałek występu. Yohio zaczął drżeć i schował twarz w dłoniach. Na ekranie pojawił się zwycięzca i rozbrzmiał jego utwór. Linder skrzywił się nieco i wyłączył telewizor, potem postawił kieliszki na stole i podszedł do przyjaciela. 
- Sorry, zapomniałem, że teraz to gorący temat.. Już dobrze.. – objął go – Powiem ci, że świetnie wyglądałeś na żywo – dodał radośnie po chwili, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę. 
- Co się ze mną dzieje? Nie mogę tego znieść, pogodzić się z porażką..
- Co ty gadasz?! Przecież to niebyła żadna porażka! Nawet tak nie myśl.. – odparł stanowczo.
Młodszy pokręcił głową, nadal chowając twarz w dłoniach. Linder wziął jego twarz w swoje dłonie. Była taka drobna, a on sam wyglądał jak zagubione, wystraszone dziecko, łzy spływały po jego policzkach. Yohio opuścił ręce luźno. Uciekał wzrokiem, bo nie potrafił spojrzeć Linderowi w oczy.
- To był najlepszy występ. Jest ci przykro, to naturalne, ale nie możesz mówić o porażce. Jak tak mówisz, to i nas oceniasz tak, jakbyśmy zawalili.. Uważasz, że Fredrik zawalił? Albo Warcus?
Yohio pokręcił głową.
- To może ja? Bo ty na pewno nie.. 
- Nie.. Byłeś świetny.. Jak zawsze.. – powiedział słabym głosem i w końcu zmusił się, by spojrzeć na Lindera.
- Więc to na pewno nie była żadna porażka. A Robin nie dorównuje ci do pięt! Kto za kilka dni wydaje swój album, na który czeka mnóstwo fanów? Kogo kocha nawet Japonia? I kto potrafi nie tylko śpiewać, ale jest zajebistym gitarzystą? Bo na pewno nie Robin! - powiedział Linder pewnym głosem, patrząc na młodszego.
Z oczu Yohio znów poleciały łzy. Rzucił się na szyję Linderowi, dusząc go swoimi chudziutkimi ramionami. Linder objął go i poklepał delikatnie po plecach. Młodszy nagle odsunął się od niego odrobinę i pocałował go w usta. Linder był w szoku, ale nie ruszył się. Przez chwilę nawet nie drgnął. Yohio wtulił się w jego szyję, a on poczuł łzy, które ciągle wydobywały się z jego oczu.
- Dziękuję.. – wyszeptał prawie niesłyszalnie Yohio. 
Linder dalej trzymał go w objęciach, teraz przyciskając nieco mocniej do siebie. Kochał go od dłuższego czasu, ale to było tylko jego uczucie, o którym nikt, poza nim, nie wiedział. Nigdy się z tym nie zdradził. Patrzył i cierpiał, kiedy młodszy, z pewnością nieświadom niczego, w formie żartu i zabawy, podchodził do innych i ich dotykał, przytulał, całował w policzek. Nawet podczas dzisiejszego występu z Fredrikiem i Warcusem. Linder zawsze był z boku, jako przyjaciel, pomocnik. Był wdzięczny, że może być blisko młodego i tylko móc na niego patrzeć. Oglądać jego uśmiech, wygłupy, słuchać jego głosu, śpiewu. Nigdy nie wyobrażał sobie nawet, jakby to było, móc go pocałować, przytulić, ale nie tak, jak przyjaciela. Czy tym razem Yohio też sobie żartuje? Może to tylko forma odreagowania? Może nawet nie jest świadomy tego co robi? Teraz nie był w stanie się nad tym zastanawiać. Cieszył się chwilą. Nawet jak ma potem tego żałować, on, czy Yohio, po prostu pozwoli tej chwili trwać. Stali tak dłuższy czas. Linder w pewnym momencie pomyślał, że młodszy zasnął. 
- Jestem z ciebie dumy. Poważnie. Kolejny raz dowiodłeś, że jeśli się chce, można osiągnąć wiele.. – powiedział cicho Linder, odsuwając się powoli od niego. Yohio wyglądał nieco lepiej, ale jego oczy wciąż były smutne – Choć, napijmy się. Musimy wznieść swój własny toast. Nie ważna jest Eurowizja, ani wynik konkursu. My świętujemy teraz twój sukces. Jest nim zdobycie największej ilości głosów! To jest coś.. Sam jeden rozwaliłeś ich wszystkich, miałeś ponad 50% notów! Wow! – zaśmiał się podchodząc do stolika. Otworzył wino i nalał do kieliszków. Potem jeden z nich podał przyjacielowi.
Yohio usiadł obok niego na kanapie, ręką otarł policzki i wziął kieliszek. Spojrzał na Lindera. 
- Powiedziałbym, napijmy się za Heartbreak.. ale to nie brzmi za dobrze – uśmiechnął się – Bynajmniej, nie życzę nam złamanych serc. Więc.. wypijmy za.. nowy album, który niedługo się pojawi?
- Za przyjaźń i miłość.. – powiedział i podniósł swój kieliszek wznosząc toast, a potem napił się. 
- Też dobry pomysł – uśmiechnął się i wypił trochę wina.
Yohio oparł głowę na zagłówku kanapy. 
- Chce ci się spać? – bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie.. – odparł i wolną ręką zaczął skubać, poszczępiony na kolanie, materiał spodni Lindera. 
Leżące na stole telefony wydały z siebie kilka dźwięków.
- Pewnie ktoś dodał wpis, na którymś z portali.. – skomentował Linder zerkając na swój telefon.
Yohio wypił na raz zawartość kieliszka, odstawił go, a potem sięgnął po telefon. Nie czytając komentarzy, po prostu go wyłączył.
- Nie chcę teraz o tym myśleć, ani czytać tego, co napisali. Jutro to zrobię. Nie mówmy o konkursie, ok? – powiedział, znów opadając na kanapę, tym razem nieco bliżej przyjaciela. 
Zabrał mu telefon i odłożył na bok.
- Spoko.. W takim razie o czym chcesz rozmawiać? Albo co chcesz robić? – zapytał i spojrzał na młodszego, który mu się przyglądał. Zdał sobie sprawę, że mogło to zabrzmieć nieco dziwnie, więc zaraz dodał – Może chcesz obejrzeć jakiś film.. 
- Nie.. – odparł i uśmiechnął się lekko, ciągle na niego patrząc. Dotknął dłonią jego twarzy – Zawsze jesteś przy mnie.. Od samego początku. Pewnie masz mnie dość, a ja ci się wpraszam i narzucam nadgodziny.. 
- Jeśli o mnie chodzi, to jestem pracoholikiem.. Mógłbym te nadgodziny brać codziennie, bez przerwy. 
Yohio uśmiechnął się znów. 
- Cieszę się, że cię mam Lin – odparł i przytulił się do niego. 
- Tak.. Zawsze do usług. 
- A jak tam Camilla? Dlaczego nie przyszła dzisiaj?
- Camilla?
- No, twoja dziewczyna.
- Aa..Nie jesteśmy razem, już prawie od roku.. – powiedział i skrzywił się lekko, na myśl o tym beznadziejnie nieudanym związku.
- Ojej.. przepraszam.. nie wiedziałem.. – był zmieszany, naprawdę nie wiedział o tym – Więc kto teraz jest tą szczęściarą? 
- Nikt. Nie mam nikogo. Nikt mnie nie kocha – zaśmiał się Linder, choć w sumie zrobiło mu się żal.
- Niemożliwe.. – Yohio podniósł się odrobinę tak, że jego twarz znajdowała się teraz naprzeciwko twarzy Lindera.
- Ale to prawda.
- Wcale nie.. Ja cię kocham Lin. Zawsze i na zawsze – uśmiechnął się. 
- Oczywiście.. - odparł, ale nieco mało przekonującym tonem.
- Nie wierzysz mi? – zapytał z szalonym uśmieszkiem, a kiedy Linder wzruszył ramionami, pocałował go.
- Co robisz? – zapytał odsuwając od siebie młodszego.
- Udowadniam, że mi zależy.. 
- Ale jesteś nieco pijany.. więc.. nie chcę, byś potem tego żałował.. rozumiesz.. – miał wrażenie, że tylko on jest teraz na tyle trzeźwy, by nagle zacząć przejmować się tym, jakie głupie jest to, co robią. Nie mógł wykorzystać go, pijanego, by zaspokoić swoje pragnienie i miłość. Nie mógł też słuchać, jak mówi, że go kocha, choć tak naprawdę były to tylko puste słowa. Przynajmniej tak myślał.
- Nie chcesz mnie, tak? Nie jestem pijany.. – powiedział stanowczo i odsunął się od niego. 
- To nie tak.. ja.. Mi naprawdę na tobie zależy.. Chyba aż za bardzo. Dlatego nie chcę byś teraz zrobił coś.. Bym ja coś zrobił, czego potem ty będziesz żałować i za co mnie znienawidzisz.. – powiedział i teraz to on miał nieco przygnębioną minę.
- Nie znienawidzę, nigdy.. – odparł poważnym głosem, dotykając jego twarzy i zmuszając by na niego spojrzał.
Linder zawahał się, ale patrząc na Yohio poczuł, że musi to zrobić. Zbliżył się do niego, jedną ręką dotykając jego policzka i przyciągając jego twarz bliżej. Wbił swoje usta w jego, całując go z pasją. Yohio jęknął cicho pod wpływem nagłego dreszczu, jaki przeszedł jego ciało. Lin położył go delikatnie na kanapie, nie przerywając pocałunków. W pewnym momencie jednak, zawahał się i wisząc nad młodszym, spojrzał na niego.
- Czy ty naprawdę tego chcesz? – zapytał z nadzieją w oczach. I wręcz błagał, by nie był to żaden żart. Nie mógł znieść tej niepewności. 
- Chcę.. – odparł młodszy i przyciągnął go do siebie całując w usta, policzek, a potem przytulając go do swojej szyi. 
Lin pocałował ją delikatnie, a potem poderwał go do góry. Uśmiechnął się i ruszył z nim w stronę sypialni. Yohio objął go mocno. Czuł się bezpiecznie, dobrze i niewyobrażalnie szczęśliwie. Nie sądził, że ten dzień może jeszcze okazać się udany.
- Kocham cię Lin.. – powiedział, kiedy ten położył go w swojej ciemnej sypialni, w chłodnej pościeli. 
Lin nie odpowiedział, tylko zaczął go całować, wkładając powoli rękę, pod jego bluzkę. 
Yohio uśmiechnął się i zamknął oczy, poddając całkowicie dotykowi Lina.

1 komentarz:

  1. Bo kto by się nie zastanawiał nad tym jak "mówią" liski? :D Już znalazłam odpowiedź xD
    I bardzo dziękuję za komplementy :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy